To jest dzień kiedy wraz z Richardem i Anetą powinniśmy biec Ultimate Trail Run 58 kilometrów. Ale wiadomo, że życie jest lubi zaskakiwać i czasem trzeba odpuścić, żeby następnym razem przywalić z jeszcze większą siłą. I my właśnie tak zrobiliśmy, głównie ze względu na mój poziom żelaza. Lake District leży na północy Anglii więc automatycznie kojarzy się to z niekończącym się deszczem. A tymczasem pogoda była przecudna! Wręcz można było powiedzieć, że było ciut za gorąco! Cóż, za rok nam się odbeknie to narzekanie (a dlaczego czytaj tutaj). Postanowiliśmy wykorzystać najbliższe 8 godzin (bo tyle mniej więcej zakładaliśmy, że potrwa bieg Anety i Richarda) i po przestudiowaniu mapy zdecydowaliśmy się na przejście podkowy Fairfield. Jest to bardzo popularna trasa, która rozpoczyna się i kończy w Ambleside i wiedzie biegnie (hahahaaa!) szczytami wokół strumienia Rydell Beck. Wyruszyliśmy z Ambleside do Rydal płaską jak stół ścieżką. Na szczęście stąd teren w końcu zaczynał się wspinać pod górę w stronę Heron Pike (612m npm), Great Rigg (766m npm) i po 2,5 godzinie stanęliśmy na szczycie Fairfield (873m npm) skąd roztaczały się urzekające widoki na każdą stronę świata. Za nami była dolina Rydell z Ambleside w oddali, okoliczne szczyty oraz potężne jezioro Ullswater z drugiej strony góry. Na nasze nieszczęście mapa, którą posiadaliśmy nie pokrywała Fairfield i zagadani zamiast skręcić w stronę Hart Crag my pomaszerowaliśmy przez Cofa Pike w dół do Ullswater. Nasze zdziwienie było przeogromne kiedy stanęliśmy na brzegu jeziora. Skąd w Ambleside wzięło się tyle wody?? Oczywiście nie mogliśmy złapać zasięgu w telefonach aby sprawdzić gdzie wylądowaliśmy, nie mieliśmy mapy tego terenu… wspaniała przygoda. Z braku innego pomysłu ruszyliśmy wzdłuż drogi w stronę Ambleside (jedyne 10km po pokonaniu 19km w górach. Mało przyjemna perspektywa) starając się złapać okazję. Okazuje się, ze w Anglii łapanie stopa dawno już wyszło z mody i nikt nie chciał się zatrzymać. Na szczęście po przejściu 2 kilometrów nadarzyła się okazja i ktoś super życzliwy zabrał Marcina do Ambleside aby mógł zabrać Richarda samochód i przyjechać po mnie. Oczywiście nadal nie mieliśmy zasięgu i nie wiedzieliśmy czy Aneta i Richard skończyli bieg. Po pół godzinie czekania Marcin wrócił i grzecznie już czekaliśmy na powrót Anety i Richarda. To była przygoda! Oczywiście przyznaliśmy się im co zrobiliśmy… Ponoć śmiech to zdrowie 😀

Totalnie 19km, 1033m przewyższenia w 5h37min

Pin It on Pinterest

Share This